sobota, 14 stycznia 2012

Nauki przedmałżeńskie

Do napisania tego zainspirowała a wręcz popchnęła mnie znajoma z bloga - Ciasteczkowa.
W jej poście przewinął się temat celibatu wśród księży. Cóż zgadzam się z jej opinią, że celibat może ułatwiać księdzu kontakt z Bogiem, że ksiądz jest człowiekiem i może trafić na kobietę, która go np porzuci. Co wtedy?  Nie mam w tym zakresie doświadczenia i zakładam, że mądrzejsi ode mnie zajęli się tą kwestią. Poza tym ksiądz godzi się na celibat dobrowolnie. Może przecież służyć Bogu w małżeństwie. Jedno małe ale.....
Jestem przeciwniczką sytuacji, w której ksiądz naucza, o tym jak powinno wyglądać małżeństwo, bo to trochę jak ja uczyłabym ich jak być księdzem. Jeśli nie ma się żadnych doświadczeń (bo jego rodzice wcale nie muszą być przykładem), to po co bierze monopol na wiedzę w tej kwestii? Bardzo ostatnio zbulwersował mnie temat wydłużania czasu nauk przed małżeńskich. Jak dla mnie, najpierw trzeba podnieść poziom tych zajęć, a nie czas ich trwania. Nasłuchałam się opowieści, co za mądrości można się dowiedzieć na takich kursach (wierzę, bo niedawno robiłam kurs na bierzmowanie i jego poziom był równie skandaliczny). Jeśli ksiądz młodym przyszłym małżeństwom tłumaczy, że rolą kobiety jest siedzenie w domu i rodzenie dzieci, to nie dziwne, że to nie pomaga w zmniejszeniu liczby rozwodów. Tak się składa, że w dzisiejszych czasach mało kogo stać na stado dzieci i niepracującą jedną osobę. Jakim więc prawem ksiądz (ale żeby nie było, to także świecki wykładowca) mówi, ile "trzeba" mieć dzieci i co powinna w domu robić kobieta? Jakim prawem ksiądz wypowiada się jak powinno wyglądać życie seksualne młodej pary? Ma w tym względzie doświadczenia? wiedzę zdobytą w rozmowach z osobami z problemami, w tym względzie? a może jest w tej kwestii autorytetem naukowym?
Już mam gęsią skórkę na myśl, że będę musiała takie zajęcia odsiedzieć i nie będę mogła na nich pytać dyskutować, argumentować i zostawać w jasny sposób przekonaną do pewnych racji, bo będzie mi groziło wyrzucenie z zajęć. Tak jak wyleciałam 2 razy z bierzmowania. 

Od razu przepraszam wszystkich rzetelnych księży i wszystkich rzetelnych prowadzących zajęcia dla przyszłych małżeństw. Wierzę, że tacy też są. Niestety póki co o nich nie słyszałam, a złą opinię robi im reszta z którą stykali się moi znajomi. 

1 komentarz:

  1. Też się zastanawiam, skąd u nich ta wiedza o antykoncepcji, planowaniu rodziny itp :) I niestety obawiam się ze jeśli będę musiała odbębnić nauki przedmałżeńskie to nie wytrzymam nerwowo i wyjdę po 15 minutach, albo prowadzący sam mnie wystawi za drzwi ;)

    OdpowiedzUsuń