piątek, 28 września 2012

koniec rumakowania

Dupa, dupa, dupa!
Nic nie zostało z pozytywnego podejścia do świata. Właśnie padają moje plany dotyczące magisterki. Nie mam możliwości chodzić na seminaria co tydzień do koszmarnej p. prof. Dziś mam serdecznie dość tego świata. Boli mnie głowa i wyć mi się chce. Widać nie zasługuję na to, żeby ułatwić mi życie. 
Dól i tyle. skończyło się rumakowanie.....

środa, 26 września 2012

Still positive i COMA

Dzień 3 pozytywnego nastawienia i ogarnięcia się :) W sumie to jest ok a nawet lepiej niż ok. Bycie zadowoloną i nienarzekająca jest trudne, bo przywykłam zaczynać pracę od stwierdzania, że jestem niewyspana a praca jest bez sensu. W sumie to mam ciekawą pracę. Mam bardzo dobrych ludzi wokół praca jest stabilna i zawsze płatna. :) Z pozytywnym podejściem jest do tego przyjemna. Musze tylko się pilnować by nie wpadac w tony 'jak to beznadziejnie jest na tym świecie'. 
Wystarczy, że nieświadomie dobijam ludzi.... Jechała ostatnio do pracy słuchając w Mondku COMY (Czerwony album). Gdy zbierałam na ostatnim odcinku ludzi do podwiezienia leciał akurat "Cebula, los i krokodyle łzy". Sama końcówka... W drodze do pracy Roguc śpiewający:
"Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też los, cebula i krokodyle łzy.
Przestań wyć! Przestań wyć! Przestań płakać!
"
to chyba nie najlepszy  początek dnia. Mnie to nie przeszkadza, bo lubię takie klimaty i nie dobijają mnie gdy mam normalny dzień, ale innych... Cóż w samochodzie przez całe 3 minuty nie padło ani jedno słowo. Chyba więc dorobiłam się opinii depresyjnego dziewczęcia. Trudno. Nie jestem depresyjna i ci, którzy powinni, to wiedzą, że jestem pozytywnie nastawiona i pogodna! Przynajmniej staram się być. Poza tym wcześniej słuchałam w samochodzie "Na pół", które nastraja mnie pozytywnie na cały dzień i gra w tle głowy do 15.
Swoją droga to muszę zrewidować swoich znajomych i tym, którzy się liczą zaszczepiać radość i brak narzekania, bo jak inni narzekają (jak moja koleżanka z pracy) to łatwo dołączyć się do tego niezadowolonego chóru.
Pogoda ducha i uśmiechnięte liczko :)

PS.
a tak mi przyszło do głowy czy nie będę co jakiś czas pisać posty po angielsku, bo od wieków nie pisałam nic w tym języku i chyba całkiem moja pisownia zardzewiała - nie wiedziałam jak napisać positive.Bo plan czytania książek w originale mam już i powoli wdrażam na moim kochanym Kindle'u.

poniedziałek, 24 września 2012

Uśmiech i pogoda ducha

Całe wieki tu nie zaglądałam... Jakoś tak się złożyło. 
Generalnie u mnie wszystko w porządku. Mniej więcej. Staram się, żeby jednak było więcej. Zaczynam powoli wychodzić z dołka. W końcu przetłumaczyłam sobie, że wszystko zależy ode mnie, od tego jak ciężka na to pracuję. W ostatnich latach wyrobiłam sobie poczucie, że należy mi się coś, że jestem tak świetna, że powinno to być mi dane na tacy. Niestety.... tak ni jest. Jeśli sama na to nie zapracuję to nie będę tego miała. Mogę nawet najbardziej na świecie zasługiwać, ale jeśli nie będę za tym chodzić i walczyć o to, to nie dostanę nic. Tak było z awansem, tak jest z magisterką. Sama się nie napisze i muszę ciężko popracować przez najbliższe 2 miesiące, żeby mieć tytuł magistra.
Samo poczucie, że muszę schudnąć nie sprawi, że znikną zbędne kilogramy. Nie sprawi, że lepiej się poczuję. Stąd też w końcu trafiła do mnie myśl, że muszę sama o to wszystko zadbać. Zaczynam więc dbać małymi krokami. Trafia do mnie, że nic nie jest dane na zawsze. O każdą rzecz trzeba odpowiednio dbać. Nie tylko o rzeczy, ale i o ludzi. Kontakty same się nie podtrzymają. 
Mam całe mnóstwo rzeczy, których nie doceniam. Biorę je za oczywistość, coś co mi się należy. Tyle, ze to nie tak. Bez pasji zaangażowania, radości z tego co robię i co mam wszystko co mam traci sens. Ja ten sens i to całe posiadane przez siebie szczęście gdzieś zgubiłam w ponurości i złości na świat i niezadowoleniu z siebie. Przecież mam Serka, super rodziców, Kota, interesującą i pełną wyzwań pracę, mieszkanie, fajnego psiaka, interesujących znajomych, zdrowie, szpetna tez nie jestem jakoś wyjątkowo. Czego  mi więcej trzeba? Przecież nie mam jakiś dramatycznych problemów. Muszę tylko pracować na to by nie stracić tego co mam i powoli iść do przodu.
Jest super! Także uśmiech i pogoda ducha i do tego życzliwość dla świata. Tak uzbrojona dam sobie radę :)