środa, 2 maja 2012

Komentarze a zaręczyny

Na drugim blogu opublikowałam post dotyczący moich zaręczyn. Chyba ten post przypadkiem trafił na stronę Onet poleca. Normalnie pod moimi postami jest 1-2 komentarze, albo wcale. Tym razem pojawiło się o zgrozo 91 sztuk.... O zgrozo! 
Przeczytałam je, a właściwie większość, bo wiadra pomyj o sobie czytać nie mam zamiaru. Zwłaszcza gdy pisze to Anonim.
Po pierwsze to jakoś nie liczyłam się z możliwością, że ktoś czyta te moje rozmyślania. Zdecydowanie nie przyszło mi do głowy, że mogę stanowić przyczynę tak wielu tak różnych komentarzy. Niby wiem, że to co pisze może przeczytać każdy. Tylko kto przypadkiem znajdzie mojego bloga w morzu innych? 
Po drugie to treść części komentarzy dała mi do myślenia. Pomijam te wg których jestem pustakiem i 'tapeciarą' i generalnie cud, że Serek się oświadczył... Reszta natomiast generalnie mówiła o tym, że w sumie to nie mam co narzekać na oświadczyny, bo było spontanicznie i będzie co wspominać. Faktycznie, pomyślałam. Trochę się czepiałam, ale tak na prawdę to nie był tylko mój dzień ale i Serka. To od niego zależało jak mnie poprosi o rękę tak by czuć się komfortowo. Zdecydowanie powinnam tez docenić jego niecierpliwość. Jak napisał jeden z komentatorów, dla faceta to wystarczający argument, by szybko się oświadczyć.
Będę miała co wspominać i już teraz jak sobie to przypominam to się uśmiecham do tych wspomnień. A że nie było jak chciałam? A jakie to w ogóle ma znaczenie? Przecież spaliłabym się ze wstydu gdyby publicznie poprosił mnie o rękę... A to że nie dostałam kwiatów? Kurcze, bo dosteję je przynajmniej raz w miesiącu kompletnie bez okazji. A tak mimo, że wiedziałam, że Serek ma mi się oświadczyć to była zaskoczona, a cała złość na zostawienie mnie z przygotowaniami wyparowała i cały ślub i wesele byłam podwójnie szczęśliwa za J. i M. i za nasze zaręczyny.
Wniosek z tego taki, że czasem warto złapać dystans do wydarzeń i zobaczyć jej z innego, cudzego punktu widzenia.
Pozdrawiam wszystkich komentujących post Zaręczyny i dziękuję za punkt do refleksji.