wtorek, 10 stycznia 2012

Dziecko

Chciałabym mieć dziecko.
Tak, swoje własne, urodzone. Tak z nim chciałabym mieć to dziecko. Czuję się gotowa, żeby zostać mamą. W sensie, że opanuję potrzebną mi wiedzę w czasie 9 miesięcy ciąży. Nie mniej jednak chciałabym być mamą. Wiem, że on też chce być rodzicem, ale niekoniecznie teraz, zaraz, już. Za jakiś czas (czyli w przeciągu 2 lat - tak twierdzi). Są momenty, że czuję się staro. Mam 25 lat. To najlepszy czas na dzieci. (Tak chcę więcej niż jedno). Znajomi zakładają rodziny, więc będzie z kim się wymieniać wiedzą, podrzucać dziecko. Mam teraz siłę na więcej rzeczy niż za 10 lat. Nie chcę być starą mamą, chcę móc rozumieć o czym moje dziecko mówi. 
Chcę mieć dziecko.
Boję się też tego najbardziej na świecie. Boję się choroby dziecka i swojej. Boję się, że moje chcenie jest tylko fanaberią i okaże się, że nie jestem na to gotowa, że sobie nie poradzę. Boję się, że coś się stanie i zostanę sama z dzieckiem albo zostawię Jego z dzieckiem samego. Boję się, że jestem niewystarczająco odpowiedzialna za własne życie, a co dopiero za cudze. Boję się, że On nie jest dość odpowiedzialny by nieść na barkach byt nie tylko swój ale rodziny. Boję się, że sprowadzę na straszny świat to dziecko, na świat groźny i zły.
Chcę mieć dziecko. 
Wiem, że będę je kochać, że On będzie je kochał. Wiem, że mamy już imiona dla dzieci - Natalka i Kubuś. Wiem, że w razie kłopotów pomogą nam rodzice i przyjaciele. Wiem też, że to dziecko będzie miało najbardziej na świecie zakochanych w nim dziadków i pradziadków. Wszystko to wiem.
Mam nadzieję, że jestem gotowa na dziecko, bo za rok chcę być w ciąży. To nie jest postanowienie, to nadzieja, że oboje będziemy w pełni gotowi na dziecko. Poza tym, los płata figle. Mój 21-letni kuzyn spodziewa się dziecka. Chyba nie jest na to gotowy. Takie życie... Dla jednych największe marzenia dla innych wpadka i kłopot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz