środa, 20 lutego 2013

Sukienka ślubna itp...




Wczoraj znów byłam na 'kieckach', czyli oglądałam suknie ślubne. Wczoraj było to moje 3 podejście (i ostatnie jak się okazało ale o tym później). Przed pierwszym podejściem byłam mocno zestresowana. Do tego stopnia, że nie dałam się namówić na wejście do sklepu. Dopiero do drugiego weszłam. Na szczęście była tam bardzo sympatyczna pani, która pomogła mi się odprężyć i dalej jakoś poszło. Zmierzyłam coś koło 20 sukienek. Idąc po raz pierwszy na przymiarki miałam już jakąś wizję sukni: prosta, z koronkowymi wstawkami, bez trenu, bez ramiączek z krótkim welonem, biała. Oczywiście mierzyłam rożne sukienki, żeby zobaczyć jak w tym wyglądam i czy to co sobie wymarzyłam wygląda na mnie dobrze. Generalnie miałam rację. Ramiączka powodowały że wyglądałam jak Marit, tren plątał się pod nogami a w lodowej bieli i ecru (kość słoniowa) wyglądałam albo blado albo lekko zielonkawo.
Tyle, że tak było, aż przymierzyłam wczoraj sukienkę. Z ramiączkami... i spodobała mi się. Tak samo jak długi welon, którego nie mogłam sobie wyobrazić... Także zdecydowałam się wczoraj po 3 podejściu na taką o to sukienkę:
Nie mogę póki co wgrać zdjęcia jak wygląda na mnie, bo ciągle psuje się zdjęcie przy wgrywaniu.  W każdym razie wygląda nie tak efektownie ale całkiem ładnie. Moja wersja będzie bez paska srebrnego tylko z białym i z koronkowym bolerkiem zapinanym z tyłu. Welon będzie długi. Jak mi się uda to wgram zdjęcie tej sukienki na mnie. Swoją drogą to dobrze, że co do trenu się nie namyśliłam. Nadal trwam przy wizji, że trenu nie będzie i już nie mam jak się z tego wycofać bo kiecka bez trenu zamówiona. :)
Inną sprawą są panie pomagające mierzyć. Są albo sympatyczne i rozładowują atmosferę, dają sensowne rady, albo są koszmarnie afektowne i masz poczucie, że chcą ci wcisnąć każdą sukienkę, bo w każdej nawet tej koszmarnej wyglądasz bosko. W każdym razie od tej pierwszej grupy dowiedziałam się, że mam fatalną bieliznę i muszę pomyśleć o zmianie stanika, nie tylko do sukienki, ale generalnie. Stąd też pomysł na wizytę u brafitterki w ramach moich nadchodzących imienin. Pójdziemy z dziewczynami po opiernicz... bo żadna z nas nie nosi dobrze dopasowanego stanika. Jak będę miała wenę to napiszę jak było :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz