wtorek, 7 maja 2013

Nic ciekawego

Cóż jak to ja... Miałam dłuższą przerwę w pisaniu, bo jakoś nie miałam weny czy raczej miałam... mega lenia... 
Już jest lepiej i ogarniam się dziś. 
Motywuje mnie obecność K. w pracy. W końcu nie mogę być słabsza niż moja przyjaciółka :). Poza tym ślub coraz bliżej i nie mam czasu na nic nierobienie. To samo dotyczy obrony. 
Ostatnio robiłam analizę siebie i wyszło mi, że generalnie stoję w miejscu. Nie rozwijam się, a w niektórych kwestiach to nawet cofam się...  Zaczęłam więc coś ze sobą powoli robić. Na hurra nie dam rady się zmienić, ale kawałek po kawałku powinno się udać. Obecnie ćwiczę co 2 dzień. Spaceruję z moim D. poza tym jem rano śniadania. Zaczynam wstawać wcześniej, żeby nie spóźniać się do pracy. Uczę się nie marnować czasu. Zwłaszcza w pracy. Dzięki temu czuję się lepiej i psychicznie i fizycznie. Mam poczucie odzyskiwanej kontroli nad swoim ciałem i swoim życiem.

Poza tym pracuję nad związkiem z D. D. generalnie przechodzi on ciężki czas, bo czeka na kurs jako bezrobotny. Dobrze, że jakoś finansowo dajemy radę. Tyle, że bezczynność odbija się na D.  i ciężko znosi siedzenie w domu.
Staram się mu wpoić zasadę mojej mamy nie ma co się martwić na zapas i wszystko małymi krokami wyprostujemy.
Z moich życiowych spraw to chyba tyle. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz